Image

KRAJNA

Topniejący i ustępujący lodowiec utworzył na południe od Sępólna, po Więcbork i Łobżenicę obszerne rozlewisko, którego wody spływały korytem dzisiejszej Łobzonki. W polodowcowych nieckach powstały liczne jeziora stanowiące charakterystyczny element polodowcowego krajobrazu Pojezierza Krajeńskiego (zwanego Krajną). Krajna to stara nazwa geograficzna ziem leżących na północ od rzeki Noteć. Od północy granice tych ziem wyznaczają rzeki Dobrzynka i Kamionka. Granicę zachodnią stanowi Gwda, a wschodnią Brda z Plitnicą. Najprawdopodobniej nazwa ta pochodzi od słów: „kraniec, kraj" ponieważ ziemie te leżały niegdyś na skraju archidiecezji gnieźnieńskiej i państwa polskiego. Nazwę tej krainy spotykamy w dokumentach państwowych i kościelnych z XIII w. W jednym z nich możemy przeczytać: „Terytorium to zwie się Krajna" (Territorium quod CRAYEN dicitur). Nazwę tę spotykamy też w dokumentach Przemysła II oraz w raportach krzyżackich komturów z Tucholi i Człuchowa. Ziemia ta miała bardzo ważne znaczenie strategiczne dla Polan, Pomeran, Prusów i plemion germańskich. Przez Krajnę wędrowali liczni kupcy z Grecji i Italii, o czym świadczą dzisiejsze znaleziska. Przez Krajnę przebiegał słynny „szlak bursztynowy" wiodący od cesarstwa rzymskiego do Bałtyku po „złoto północy", jak nazywano bursztyn. Położenie Krajny sprawiło, że była ona terenem wielu straszliwych walk, starć, sporów religijnych i politycznych. O region ten walczyli poganie, Pomeranie, Prusowie, Krzyżacy oraz Szwedzi. To właśnie przez Ziemię Krajeńską wojska Bolesława Krzywoustego podążały w kierunku Kołobrzegu, aby przyłączyć do Polski Pomorze. Krajna była też miejscem wielu walk między katolikami i protestantami.

Krajobraz Krajny, ukształtowany przez ostatni lodowiec, jest bardzo piękny i malowniczy. Przed wieloma wiekami cały ten region porośnięty był gęstą, nieprzebytą puszczą. Pozostałością po niej jest istniejący do dzisiaj Gaj Górecki. Puszcza ta była zamieszkana przez liczne plemiona pogańskie, które, przed przyjęciem chrześcijaństwa przez Mieszka I w roku 966, oddawały cześć swoim bożkom. Na terenie Krajny możemy odnaleźć ślady pogańskich świątyń, m. in. „kamiennych kręgów". W takich kręgach czczono bożki, składano im ofiary, zbierano się na narady, podejmowano ważne dla plemienia decyzje. W kręgu znajdował się ołtarz, na którym palił się święty ogień. Było też źródełko - studzienka, z której czerpano wodę do pogańskich obrzędów. Największym bóstwem krajeńskich pogan był Swarożyc.

Konserwatorzy zabytków kamiennych zadają sobie od dawna pytanie, skąd wziął się w Górce tajemniczy granit o dość dziwnej obróbce zewnętrznej. Jest on trudny do rozszyfrowania, gdyż osiadła już na nim patyna wieków. Jego kształt przypomina twarz jakiegoś bożka pogańskiego. Starożytna swastyka wyryta z boku może oznaczać znak słońca i światła. Czyżby miał ów granit oznaczać Światowida? Są na nim wyryte również liczne znaki chrześcijańskie, takie jak: krzyże jerozolimskie, krzyże Bożogrobców, krzyż Lotaryński, siedem wydrążonych wgłębień (7 sakramentów św.) oraz 10 guzów (10 przykazań Bożych?). Najważniejszą jednak rzeczą jest wizerunek Salwatora - Zbawcy, tak dziwnie skonstruowany, że z greckich inicjałów IHS (jota, eta, sigma) wyrasta postać człowieka. Jeden z guzów jest umieszczony nad literą H. Granit ten mógł być używany jako chrzcielnica, a wyryte znaki to „biblia pauperum" (biblia ubogich) dla pierwszych nawróconych Pomorzan. Granit ten stoi dziś w kruchcie góreckiego kościoła. Jest rzeczą wielce prawdopodobną, że w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się taki kamienny krąg, ukazała się pasterzowi w roku 1079 Najświętsza Maryja Panna.

OBJAWIENIE

Jest rok 1079. Na dwóch krańcach państwa polskiego rozegrały się dwa bardzo ważne wydarzenia, których skutki będą rzutowały na następne wieki. Było to męczeństwo biskupa Stanisława w Krakowie i objawienie się Matki Bożej w Gaju Góreckim. Bolesław Śmiały pragnął umocnić państwo i mieć bezpieczne granice. Z tej racji zmuszony był do licznych walk z ościennymi wrogami, którzy niemal ze wszystkich stron dążyli do zniszczenia państwa polskiego. Początkowo Bolesław szedł śladami swego pradziada Bolesława Chrobrego. Był nawet sprzymierzeńcem papieża Grzegorza VII w jego walce z cesarzem Henrykiem IV. Mimo swojej wspaniałej przeszłości dopuścił się jednak wielkiej zbrodni. Pod­judzony przez fałszywych oskarżycieli, doprowadził do zabójstwa kra­kowskiego biskupa Stanisława ze Szczepanowa. Ten haniebny czyn władcy wstrząsnął całym narodem. Wieść o zamordowaniu biskupa bardzo szybko dotarła do najdalszych zakątków kraju. W konsekwencji popełnionej zbrodni Bolesław Śmiały musiał udać się na wygnanie. Dwadzieścia pięć lat po tym wydarzeniu pisarz dynastii, Gall Anonim, obwiniając króla stwierdził, że „nie powinien Pomazaniec mścić się na Pomazańcu". Od tej pory władcy z dynastii Piastów aż do czasów Władysława Łokietka nie nosili już koron królewskich, lecz tylko ksią­żęce. Jednak, mimo wstrząsów i walk będących wynikiem zabójstwa biskupa Stanisława, Królestwo Polskie nie rozpadło się. Czynnikiem jednoczącym fundamenty królestwa był Kościół z metropolią w Gnieźnie, kult wyniesionego na ołtarze św. Stanisława, a przede wszy­stkim kult maryjny. W niecałe dwa miesiące po krakowskiej zbrodni, w drugi dzień świąt Zesłania Ducha Świętego, na drugim końcu Polski, w Gaju Góreckim pod Łobżenicą ukazała się pasterzowi Matka Boża z Dzieciątkiem na ręku. W Gaju Góreckim zajaśniał świt wszystkich polskich sanktuariów maryjnych, które stały się oazami, a może jeszcze dobitniej, bastionami naszej religijności. Obok pieśni „Bogurodzica", którą śpiewał prosty lud i rycerze na połach bitew, obok katedr i kościo­łów budowanych na cześć Matki Bożej, ten nurt zadecydował o naszym profilu religijnym na wiele następnych stuleci.

W piękny słoneczny dzień pasterz pasący w gaju bydło ujrzał na ogromnym dębie postać Najświętszej Maryi Panny. Kronikarze bernar­dyńscy z XVII wieku przekazali nam następujący opis objawienia się Matki Bożej w Górce: „Laudetur Jesus Christus et Maria Mater eius -Anno 1079. - Właśnie służące są słowa Pisma św. temu miejscu święte­mu, bo sobie je sama Najświętsza Maryja Panna poświęciła, ulubiła i jeszcze swą prezencją przyozdobiła, kiedy się nie w obrazie jakim malowanym od malarza, nie w osobie rzniętej od snycerza, ale w Swojej prawdziwej osobie, wielką jasnością otoczona, na ręce lewej maleńkiego Jezusa piastująca, nad studnią w tym gaju wykopaną od pasterzy, poka­zała ubogiemu pastuszce natenczas przy studni bydło pasącemu, co i samo bydło widząc to niezwyczajne widowisko czyli cud, choć niero­zumne, poklękało. Pasterz zaś z bojaźni upadł na ziemię, przecież reflek­tując się coś, wkrótce wstawszy z ziemi poszedł co prędzej do wsi bliskiej nazwanej Rataje to dzieło gorzkie oznajmując i sprowadziwszy z tej wsi ludzi, a potem i z miasta, pokazał im to wszystko, jako i bydło nierozumne jeszcze klęczało. Według relacji starszych ludzi, którzy na to patrzyli, a potem młodszym opowiadali i ci znowu młodszym, dlatego właśnie to święte miejsce Bogu i Najświętszej Maryi Pannie, jako teraz stoi kościół na Górce i cmentarz miejsce zawiera, jest na wieki oddane. Z tych zaś ludzi, którzy się zeszli i byli póki Najświętsza Maryja Panna jeszcze się nad tą studnią w jasności prezentowała, po zniknięciu Jej chorzy, kalecy, którzy tam przybyli, zdrowo do domów powracali. Co gdy się po dalszych miastach, miasteczkach, wsiach rozgłosiło, wiele ludzi na to miejsce święte do tej studni przychodziło, o miłosierdzie i ratunek w swoich potrzebach Matkę Najświętszą prosiło, tej wody z tej studni zażywało z zupełną wiarą, do domu zdrowo powracało, co od godnych ludzi było rozgłoszone. Działy się na tym świętym miejscu różne cuda tu w Górce przy tej studni ustawicznie.

Tylko, że natenczas Pomeranie i Prusacy anno 1103 grasowali w Polsce, wielka była przeszkoda na tym tu świętym miejscu nabożeństw, aż dopiero jak król Bolesław Krzywousty tych nieprzyjaciół pogromił i tu z Krajny resztę wypędził za przywróceniem miłego każdemu pokoju. Panowie Łobżenicy i tak zwani dziedzicami panowie Łobżeniccy, słysząc o dawnych i nieprzestających jeszcze cudach, tu w Górce, na studni wystawili kościół pierwszy drewniany dębowy pod tytułem Najświętszej Panny Nawiedzenia anno 1111, który kościół stał przez niemały czas, aż się te dobra Łobżeńskie dostały w ręce i posesję kalwińską".

Jako datę objawienia kronikarz bernardyński podał rok 1079. Skąd jednak zaczerpnął tak dokładną datę, dziś stwierdzić nie można.

Najświętsza Maryja Panna ukazała się pasterzowi w Gaju Góreckim na ogromnym dębie. Dzisiaj w Gaju rośnie jeszcze prawie 30 prastarych dębów, które liczą sobie do 700 lat. Z momentem objawienia się Maryi woda w studzience nabrała mocy uzdrawiającej. To właśnie po tę cudow­ną wodę po dziś dzień pielgrzymują do Górki tysiące pątników i pielgrzy­mów.

Śpiewana również współcześnie siedemnastowieczna pieśń o Matce Bożej Góreckiej opisuje moment objawienia w sposób następują­cy:

 

Śliczna Maryja, jak piękna lilia,

Ozdobna chwałą wyznaję to i ja.

Cudy jaśniejesz w pięknym Górki gaju,

Miejscu na Krajnie, jakby w nowym raju.

 

Objawiłaś się w jasnej dziennej porze   Maryjo,

jakby w jaśniejącej zorze,

Ozdobna stawasz nad źródłem dla chwały,

By Ci cześć wszystkie stworzenia oddały.

 

Pada i klęka bydło na kolana, 

Widząc Cię Matką wszelkich rzeczy Pana.

Pasterz strwożony, bardzo się dziwuje,

 Do Łobżenicy bieży, lud zwołuje.

 

Lud zbiegły patrząc na bydło klęczące,

Podnosi głosy w niebo się wznoszące,

Niepokalana i czysta Dziewico! 

Miej nas w opiece o Boga - Rodzico!

 

Nie wiemy kiedy i w jakim czasie powstał pierwszy ob­raz Matki Bożej Góreckiej. Z tradycji i zapisków ludowych wynika, że obraz został namalowany przed ro­kiem 1111. Również z kronik bernardyńskich możemy wy­wnioskować, że namalowany na desce obraz wisiał na dębie zanim wybudowano kośció­łek. Prawdopodobnie w roku 1111 tak zwani „Bracia Łobżeńscy" wypeł­niając wolę swego ojca i zalecenie Bolesława Krzywoustego postawili na miejscu objawienia kościół z dębowych belek. Studzienka, nad którą objawiła się Matka Boża znalazła się w kościele obok ołtarza. Po wybu­dowaniu kościoła powieszono w nim również, namalowany według opowiadania pasterza, obraz Matki Bożej. Ten pierwszy kościółek nosił tytuł Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

Ponieważ stale wzmagała się liczba pielgrzymów przybywających do Górki, próbowano osadzić w niej stałych opiekunów Sanktuarium. W ro­ku 1225 Władysław Odonicz - władca tych ziem, aktem prawnym spisa­nym w Nakle, przekazuje część puszczy krajeńskiej między Złotowem, Więcborkiem a Łobżenicą ojcom Cystersom. Odonicz był przekonany, że Cystersi wybudują w Gaju klasztor i będą stałymi opiekunami święte­go miejsca, a lud chętnie osiedli się wokół ich klasztoru. Swoje błogosła­wieństwo dla tej fundacji przysłał z Awinionu papież Grzegorz IX. Jednakże Cystersi, zajęci fundacjami w Lubiążu i Henrykowie, a także zaniepokojeni napiętą sytuacją pogranicza, zrezygnowali z tej darowizny.

W roku 1404 Arnold Wałdowski sprowadził do Łobżenicy ojców Augustianów, którzy przez prawie 150 lat opiekowali się Góreckim Sanktuarium. Oddając Augustianom teren pod klasztor w Łobżenicy, Arnold Wałdowski pozwolił im na łowienie ryb w stawach i na ścinanie drzew w lesie z zastrzeżeniem jednak, że nie wolno im tego czynić na terenie Góreckiego Gaju.

GÓRKA W CZASACH PROTESTANTYZMU

W czasach walki protestantyzmu z katolicyzmem w II poł. XVI wieku Sanktuarium Maryjne w Górce bardzo mocno przyczyniło się do pod­trzymania wiary katolickiej na Krajnie. Na przełomie XV i XVI wieku właścicielem Łobżenicy, a zatem i Gaju Góreckiego został Andrzej Krotowski. Rodzina Krotowskich należała do Braci Czeskich, była wy­znania husyckiego. Ponieważ protestanci nie oddają czci Najświętszej Maryi Pannie, wszystkie swoje wysiłki skoncentrowali na tym, aby wykorzenić i zniszczyć wszelkie przejawy Jej kultu, szczególnie w Góreckim Sanktuarium. W roku 1550 Krotowscy zabrali katolikom w Łobżenicy kościół parafialny i wypędzili ojców Augustianów, a dobra kościelne oddali Braciom Czeskim. Wzorując się na Krotowskich oko­liczni dziedzice zaczęli czynić to samo i wkrótce jedyną katolicką świą­tynią na tym terenie był kościół w Górce. Dla katolików stało się jasne, że teraz cały atak protestantów zostanie skierowany przeciwko Sanktua­rium Matki Bożej. Chcąc zniszczyć ten ostatni bastion wiary katolickiej w roku 1575 Urszula Krotowska kazała podpalić drewniany kościółek na studzience, który całkowicie spłonął.

Noc już zapadła, wszystko w uśpieniu, 

Gaj pogrążony w nocnej zadumie,

Tylko Urszula w swoim marzeniu, 

Szykuje zbrodnię, jak tylko umie.

 

Słoma zniesiona jest do świątyni, 

Smoła strumieniem już z bańki ścieka,

Ona podpala, ogień już dymi, 

Z pomocnikami sama ucieka.

 

A rozpalone ognia języki,

 Szybko objęły wnętrze kościoła,

Alarm wśród ludzi, powstają krzyki, 

Ognia ugasić nikt już nie zdoła...

 

Dwadzieścia lat później syn Urszuli, Andrzej Krotowski, zasypał ka­mieniami studzienkę z cudowną wodą. Wydaje się, że te akty przemocy obudziły katolików i polską szlachtę. Spalił się wprawdzie koś­ciół, ale nie spalił się kult Matki Bożej. Wśród katolików powstało ogromne oburzenie i wnieśli oni skargę do kasztelana inowrocławskiego Krzysztofa Kościeleckiego, który był wielkim czcicielem Matki Bożej.

 

Aleć złość ludzka i wściekłość czartowska,  Źródło, w którym się objawia moc Boska,

Niszczy kamieńmi, rujnując zawala,  Bijąc lud zbiegły, chodzić nie pozwala.

Lecz Kościelecki na Świątki przybywa,  I lud za sobą do Matki tej wzywa,

Każe odprawiać Mszy świętej ofiary,  By Bóg oddalił od Krajny swe kary.

 

Wysłał on do Kortowskich bardzo ostre ostrzeżenie połączone z groźbą, że ze wszystkich sił będzie bronił świętego miejsca: „Wiem, że Pan Krotowski, Pan dziedziczny Łobżenicy, gdzie mu się wolno we wszyst­kich dobrach rządzić jako chce, ale do tego miejsca, raz na zawsze Bogu oddanemu, gdzie studnia jest i kościół stał przed spaleniem w Gaju, nie ma prawa, bo to już miejsce od dawnych dziedziców Łobżeńskich wy­mierzono na cmentarz i kościół, i Bogu i Matce Jego Najświętszej oddano. Na cóż to ludziom przeszkadzać do nabożeństwa dobrowolnego? Co jeżeli dłużej będzie, oponować się wszystkimi sposobami będę".

Widząc tak wielkie oburzenie kasztelana, Krotowscy ustąpili i nie przeszkadzali już więcej ludziom przybywającym do Gaju. Kościelecki nie tylko ostro zaprotestował, ale i czynnie opiekował się Górką. Od 1595 roku przyjeżdżał tu z całym dworem i swoim kapelanem na trzy główne odpusty. Na zgliszczach kościoła rozstawiano namiot, wieszano w nim obraz Matki Bożej (prawdopodobnie ten sam, który dzisiaj umie­szczony jest w kaplicy na studzience), przed którym odprawiano nabo­żeństwa przy licznym udziale pielgrzymów. Warunki dla katolików w rejonie Łobżenicy polepszyły się jeszcze bardziej, gdy Andrzej Kroto­wski, na kilka lat przed śmiercią ożenił się z gorliwą katoliczką Dorotą Uchańską. Dzięki niej łobżenickie kościoły odzyskały charakter kato­licki.

SANKTUARIUM POD OPIEKĄ OO. BERNARDYNÓW

Po śmierci kasztelana Krzysztofa Kościeleckiego opiekę nad Górką przejął sędzia nakielski Zygmunt Raczyński. Był on gorliwym czci­cielem Matki Bożej Góreckiej. Powziął on myśl wybudowania w Górce kościoła i klasztoru dla ojców Bernardynów, na co uzyskał zgodę ów­czesnej właścicielki dóbr łobżenickich, Urszuli z Krotowskich Sieniawskiej, córki Andrzeja i Doroty Krotowskich. Jeszcze przed przybyciem Bernardynów, Raczyński wybudował mały drewniany kościół i zabudo­wania klasztorne. Uzyskawszy również pozwolenie prymasa Jana Węży­ka, stał się inicjatorem nowego rozbudzenia kultu maryjnego na Krajnie i zarazem fundatorem klasztoru wraz z kościołem. Uroczyste wprowa­dzenie Bernardynów do Górki odbyło się 2 lipca 1638 roku w święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Niedługo potem Zygmunt Ra­czyński rozpoczął budowę murowanego kościoła w miejsce dotychcza­sowego drewnianego. Została ona przerwana na skutek najazdu szwedzkiego. Gdy w roku 1657 król szwedzki Karol Gustaw, atakowany przez Stefana Czarnieckiego, wycofywał się z reszt­kami swoich wojsk, zatrzymał się na krótko w Gaju Góreckim. Wtedy to klasztor został ograbiony przez najeźdźców ze wszystkich kosztowności. Zabrane zostały również cenne, oryginalne dokumenty, odnoszące się do fundacji klasztoru. Myśl rozbudowy kościoła odżyła po potopie szwe­dzkim, gdy kraj podźwignął się ze zniszczeń wojennych. Prace mogły posuwać się naprzód dzięki hojności wojewody poznańskiego Stefana Grudzińskiego. Roboty związane z budową kościoła i wyposażeniem jego wnętrza trwały do roku 1728, kiedy to 17 października biskup Franciszek Kraszkowski dokonał jego konsekracji. Kościół otrzymał wtedy wezwanie Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Wizytacja diecezjalna dokonana w roku 1766 mówi o obrazie Matki Bożej Góreckiej, że jest cudami słynący, bardzo stary i nierozpoznany. Obraz musiał być sprowadzony do kościoła góreckiego jeszcze przed rokiem 1680, bo wtedy to Konstancja Grudzińska, żona Stefana Grudziń­skiego ze Złotowa, ofiarowała jako wotum do obrazu trzy drogocenne naszyjniki oraz inne kosztowności. Najprawdopodobniej obraz pochodził z warsztatów malarskich braci zakonnych ojców Bernardynów.

Kronikarz bernardyński z podziwem opisuje przejawy kultu maryjnego, jakie u progu swojej działalności zakon zastał w Górce: „Tłumy wiernych zbierają się w rzeczonym przybytku często, a zwłaszcza na trzy dni Zielonych Świąt, uroczystość Nawiedzenia i Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, że wydaje się jakoby Gaj nocą płonął od rozpalonych świateł. Dniem zaś rozbrzmiewają w nim pieśni pobożne... Pielgrzymi zanoszą swoje prośby do Bogurodzicy, obchodząc na klęczkach i ze świecami w rękach ołtarz, leżąc krzyżem, słuchając słowa Bożego i przy­stępując do Stołu Pańskiego."

Te formy kultu przetrwały w Górce do dnia dzisiejszego. Niezwykle ważnym sposobem oddziaływania Bernardynów góreckich na zewnątrz były organizacje religijne. W Górce istniały niegdyś następujące bractwa: św. Anny, Paska św. Franciszka, Dobrego Pasterza, Niepokalanego Po­częcia Najświętszej Maryi Panny, św. Józefa, Szkaplerza Karmelitańskiego, św. Jana Nepomucena, a także Trzeci Zakon św. Franciszka dla ludzi świeckich. Największym wydarzeniem w Górce w XVII wieku było założenie Bractwa Dobrego Pasterza. To założone w 1673 roku Bractwo miało w Górce specjalne znaczenie. Było ono przeciwwagą dla zimnego protestantyzmu, który niegdyś szerzył wielkie spustoszenie wśród szla­chty i mieszczan na terenie Krajny. Członkowie tego Bractwa odprawiali godziny adoracyjne przed Najświętszym Sakramentem i brali udział w procesjach eucharystycznych, które urządzano z racji świąt kościel­nych. W wieku XVIII wzrosła religijność i pobożność wiernych w oko­licach Górki, coraz większy był napływ pielgrzymów. Był to też okres wielkich cudów zdziałanych za przyczyną Matki Bożej Góreckiej. W ro­ku 1710 panowała na Krajnie straszliwa epidemia dżumy, która w samej tylko Łobżenicy pochłonęła 1500 osób. W Górce nikt spośród modlą­cych się do Matki Bożej nie umarł i nie zachorował. Ówczesny gwardian klasztoru w podziękowaniu za tę łaskę zarządził, aby ojcowie i bracia codziennie śpiewali przed odsłoniętym obrazem modlitwę „Pod Twoją obronę". Zwyczaj śpiewania tej modlitwy przeniesiono na każdorazową procesję, która od kaplicy nad studzienką wracała do kościoła. Głośna była w roku 1718 sprawa nawrócenia się w Górce pewnego Żyda Na­wrockiego, który później wychował dwóch swoich synów na kapłanów katolickich. W dniu 19 listopada 1719 roku przeżywał w Górce swoją „drogę do Damaszku" protestant Jonasz Dziemski i nawrócił się na wiarę katolicką. Odbywał on daleką drogę ze Skępego do Zalesia Złotowskie­go, którego właścicielem był Jakub Działyński wojewoda kaliski. Dziemski był zarządcą dóbr Działynia, jednego z majątków wojewody. Droga wiodła z Łobżenicy przez Gaj Górecki i dalej przez Kleszczynę na Złotów i Zalesie. Przy jednym z dębów góreckich został on olśniony padającym z góry światłem. Koń stanął dęba, zrzucił z siebie jeźdźca i kopytem rozpruł mu częściowo brzuch. Ciężko rannym zajął się gwar­dian i zabrał go do klasztoru. Mimo najlepszej opieki rana nie chciała się zagoić. Były nawet momenty zapaści i agonii. Chory nie załamał się. Postanowił przejść na wiarę katolicką. W momencie kiedy wydawało się, że koniec się zbliża, kazał zanieść się do kościoła, gdzie przed Cudownym Obrazem złożył wyznanie wiary świętej, wyspowiadał się, przyjął Komunię św. i sakrament chorych. Dziękując za łaskę wiary i spoglądając na Cudowny Obraz Matki Boskiej, poczuł nagle, że siły mu wracają. O własnych siłach zszedł z noszy, na których go do świątyni wniesiono, a potem udał się w towarzystwie zakonników do celi klasztor­nej. Wkrótce potem mógł wybrać się w dalszą drogę do Złotowa i Zalesia.

W 1737 roku podczas jednego z odpustów, niewidomy chłopiec z Za­krzewa w cudowny sposób odzyskał w Górce wzrok. Jako wotum dziękczynne jego ojciec kilka lat później ofiarował Sanktuarium ażurową trumienkę relikwiarzową z figurką Zaśnięcia Matki Bożej. Od pewnego czasu istnieje zwyczaj niesienia tej trumienki w procesji w wigilię uro­czystości Wniebowzięcia Matki Bożej. Wielu pielgrzymów po dziś dzień modli się przed tą trumienką i prosi o pomoc Matki Bożej w chorobach oczu.

Ojcowie Bernardyni postanowili ufun­dować w Górce Kalwarię. Miała się ona składać z szeregu kaplic rozsianych po całym Gaju. W roku 1758 zdołali jednak wybudować tylko dwie, stojące do dnia dzisiejszego przy kościele. Dal­sze prace przerwały im kryzysy państwa i I rozbiór Polski. W tym samym czasie ówczesny właściciel Łobżenicy Józef Radoliński, przywódca Konfederatów Barskich na okręg nakielski, ofiarował do Górki wotum dziękczynne w postaci srebrnej wiecznej lampy zaku­pionej za sześćdziesiąt złotych florenów w podzięce za ocalenie trzech córek, które znajdowały się podczas walki we własnym mieszkaniu, do którego przez okno wpadł granat i mimo eksplozji żadnej nie zabił.

Świadectwem wielkiej czci dla Matki Bożej Góreckiej jest także pieśń wielokrotnie cytowana w niniejszej broszurze rozpoczynająca się od słów „Śliczna Maryja". Zawiera ona historię objawienia się Matki Bożej w Górce, obronę miejsca świętego przez Kościeleckiego i sławi Madonnę Górecką jako Matkę Kościoła i Uzdrowienie Chorych. Zaborca pruski dokonał dnia 15 września 1841 roku kasaty klasztoru Bernardynów w Górce. Aktu tego dokonał sekretarz regencyjny z Bydgoszczy, który odczytał zakonnikom dekret kasacyjny. W chwili kasaty mieszkało w Górce ośmiu Bernardynów - czterech księży i czterech braci zakon­nych. Ostatnim gwardianem góreckim był ojciec Florentyn Kołaczko­wski. 1 lutego 1847 roku umarł ojciec Józef Kozłowski, ostatni z górec­kich Bernardynów. Kościół wraz z klasztorem władze pruskie przekazały parafii katolickiej w Łobżenicy. W tym samym roku władze zaborcze zarządziły rozbiórkę 2/3 klasztoru. Do dnia dzisiejszego pozostało tylko jedno jego skrzydło.

SANKTUARIUM POD OPIEKĄ KSIĘŻY DIECEZJALNYCH

Nastąpiła długa noc niewoli. Nad Sanktuarium Góreckim pozbawio­nym aktywnych stróżów, obsługiwanym przez jednego wikarego z Łob­żenicy, przy intensywnej germanizacji Krajny przez rząd zaborczy, za­wisła groźba likwidacji. Kult maryjny jednak sam się obronił, tak jak to miało miejsce na przełomie XVI i XVII wieku. W pewien sposób na straży Sanktuarium stały bractwa Dobrego Pasterza i Szkaplerza Karmelitańskiego. Bractwa te były jakby przedłużeniem działalności za­konnej w Górce. Pielgrzymi przybywali nadal na odpusty do Górki. Formalnie sprawowali duszpasterstwo w kościele góreckim wikarzy, którzy przydzieleni byli do parafii w Łobżenicy i na podstawie umowy podpisanej z proboszczem odnośnie do dochodów materialnych i obo­wiązków duszpasterskich, wypełniali swoje obowiązki z poświęceniem godnym podziwu. Niektórzy z nich byli jednak chorowici i umarli w Górce w młodym wieku. W wypadku choroby lub starości duszpaste­rzy okolicznych, zwłaszcza w Łobżenicy, musieli owi wikarzy ograni­czać swoje posługi w Górce. Wówczas to w roku 1857 z powodu zażaleń starszych członków Bractwa Dobrego Pasterza, „konsystorz po gruntow­nym zbadaniu rzeczy i dokładnym rozpoznaniu interesu tyczącego się nabożeństwa w kościele sukursalnym w Górce zasadniczo postanowił, aby odprawianie nabożeństwa tamże niczym nie miało się różnić od nabożeństwa w czasie istnienia jeszcze zakonników w Górce". Kuria Metropolitalna w Gnieźnie była wyjątkowo wyczulona na tym punkcie i reagowała natychmiast, gdy doszły ją wieści pewnych niedociągnięć w działalności duszpasterskiej w Górce. Przypomniała powtórnie i z naciskiem powyższe zasady ks. Janowi Chryzostomowi Dziubkowi, proboszczowi w Łobżenicy, gdy tenże chciał ograniczyć nabożeństwa w Górce. Przy­pomniała tym bardziej, że duszpasterz ów w trosce o zdobycie dla Górki odpowiedniego, zdrowego i gorliwego wikarego na miejsce księdza Wincentego Kobylińskiego, w motywacji swej prośby uwydatnił zna­czenie Sanktuarium Maryjnego w Górce: „W Górce - jako miejscu łaskami słynącymi odprawia się rocznie pięć wielkich odpustów (tj. na Dobrego Pasterza, w drugi dzień Zielonych Świąt, na Matkę Boską Szkaplerzną, Porcjunkulę i na Narodzenie Matki Boskiej) i pięć małych. Konkurs ludzi jest ogromny. Pobożni pątnicy przychodzą z dalszych okolic - z Kaszub, spod Bydgoszczy, Kcyni, a nawet z okolic Wałcza. Jeżeli ks. Kobyliński rychło nie zostanie usunięty, obawiać się należy, iż Górka ta, tarcza i puklerz mocny przeciwko innowiercom, indyferentyzmowi i nowatorskim zgubnym naukom, coraz bardziej upadać będzie, aż przestanie tym być, czym jest dzisiaj, tj. silną twierdzą i mocną wieżą wiary świętej katolickiej." Synowie św. Franciszka marzyli ciągle o po­wrocie do Górki. Bernardynom nie wolno było wracać. Zamiar objęcia klasztoru i Sanktuarium Góreckiego powzięli 00. Reformaci, inna gałąź franciszkańska. Prowincjał tego zakonu, o. Justyn Waśniewski, wystoso­wał odpowiedni wniosek do ówczesnego ordynariusza, Arcybiskupa Ledóchowskiego. Ks. Arcybiskup ustosunkował się do tego projektu bardzo życzliwie. Polecił najpierw zbadać sprawę w Łobżenicy. Przy pierwszych krokach natrafiono jednak na bardzo silny opór w Bydgosz­czy - w regencji, do której Łobżenica należała. Konsystorz zwołany w tej sprawie przez ks. Arcybiskupa na dzień 3 kwietnia 1867 roku, po zebraniu odpowiednich informacji, uznał sprawę za tymczasowo niemo­żliwą do zrealizowania. Od tego czasu zaczęły się pojawiać w publika­cjach o Górce mylne wiadomości, że klasztor był kiedyś w posiadaniu OO. Reformatów.

Na początku 1904 roku rektorem kościoła w Górce został mianowany młody i bardzo gorliwy kapłan Leonard Raczkowski. Był to kapłan opatrznościowy na owe czasy. Odznaczał się wielką czcią do Matki Bożej, był gorliwym społecznikiem i ekonomistą. Założył w Łobżenicy bank ludowy dla okolicznych rolników polskich, spychanych na margi­nes przez napływowych kolonistów niemieckich. Budził ducha narodo­wego zwłaszcza wśród młodzieży. Zaczęły się ożywiać odpusty górec­kie. Wszystko to nie było na rękę „Hakacie" pruskiej germanizującej te tereny. Kościół protestancki w Łobżenicy był bliski ruiny. Należało budować nowy. Do dwóch najbliższych wsi wokół Górki sprowadzono z głębi Niemiec kolonistów protestanckich. Górka przydałaby się im na „Kirche". I oto w tajemniczych okolicznościach w nocy z 24 na 25 kwietnia 1907 roku wybucha w kościele góreckim pożar. Sprawców pożaru nie wykryto. Opinia publiczna jednak przypisywała spowodowa­nie tego nieszczęścia agentom tajnej policji pruskiej. Tym czynnikom bowiem najbardziej zależało na zniszczeniu bastionu polskości i katoli­cyzmu. Kościół przypuszczalnie został najpierw ograbiony, a potem podpalony dla zatarcia śladów grabieży. Oficjalne czynniki pruskie w ogóle nie badały przyczyny jego powstania. Tylko ludziom z bractw góreckich, szczególnie z Bractwa Dobrego Pasterza, zależało na wyjaś­nieniu zagadki pożaru, który zniszczył wielki ołtarz z Cudownym Obra­zem Matki Bożej Góreckiej. Stopiły się organy, popękało sklepienie w prezbiterium, a reszta ołtarzy została nadpalona. Po pożarze przedsta­wiciele Bractwa Dobrego Pasterza dwukrotnie przesiewali popiół, chcąc odnaleźć szczątki stopionych metali srebrnej sukienki, wotów oraz ułom­ki drogocennych kamieni szlachetnych: brylantów i diamentów. Niczego jednak nie znaleziono. Hipoteza ograbienia, a następnie podpalenia ko­ścioła potwierdziła się. Wartość komercyjna kosztowności wokół Cu­downego Obrazu szacowano na 60 tysięcy marek w złocie. Ocalały jedynie wota w archiwum i na bocznych ołtarzach. Ocalała także mon­strancja gotycka z roku 1680, ofiarowana przez rodzinę Grotkowskich Ten cenny zabytek sztuki sakralnej posiada w środku górnej części małą statuetkę Matki Boskiej Góreckiej w postaci stojącej, z księżycem pod stopami. Jest to najstarszy wizerunek Madonny Góreckiej, jaki dochował się do naszych czasów. Ksiądz Raczkowski nie załamał się po tej kata­strofie. Zabrał się energicznie wraz z wiernymi z okolicznych wiosek polskich i z katolikami z Łobżenicy do natychmiastowej renowacji świątyni. Postawił nowy ołtarz barokowy, cztery ołtarze boczne i ambo­nę. Sukienkę srebrną ofiarowała rodzina Andrzejewskich z Łobżenicy. Kopii obrazu w całości nie sporządzono. Na kawałkach płótna namalo­wano jedynie części twarzy, rąk i nóg i podłożono je pod metalową sukienkę. Całość robiła wrażenie kompletnego obrazu. Miało to być prowizorium. Do namalowania wartościowej kopii nie doszło. Wybuchła I wojna światowa, która sparaliżowała wszelką akcję dalszej odnowy kościoła góreckiego. Ostatnim przedstawicielem kleru diecezjalnego w Górce był ks. Jubilat Edmund Byczyński, dawniejszy proboszcz Gro­madna i dziekan Łobżenicy. Odznaczył się on bohaterską obroną wiary i polskości za czasów słynnych „Praw Majowych" Bismarcka, które były wymierzone w byt narodowy Polaków.

GÓRKA KLASZTORNA POD OPIEKĄ MISJONARZY ŚWIĘTEJ RODZINY

Misjonarze Świętej Rodziny przybyli do Polski w roku 1921. Górka była ich trze­cim domem zakonnym w Polsce. 8 kwiet­nia 1923 roku kardynał Dalbor ofiarował im klasztor wraz z kościołem. Na ofertę objęcia Górki po I wojnie światowej nie reagowali przełożeni Prowincji Bernar­dyńskiej i Reformackiej. Wówczas Pry­mas Dalbor zwrócił się do władz zakonu franciszkańskiego o wyrażenie zgody na przekazanie klasztoru nowemu Zgroma­dzeniu. Dnia 23 kwietnia 1923 roku przy­był do Górki ks. Antoni Kuczera MSF.

Otrzymał zarazem dekret na zastępowanie ciężko chorego księdza Jana Dratwy, proboszcza w Łobżenicy. Wkrótce przybyli mu do pomocy ks. Hoffman i ks. Rogosz. Nowi opiekunowie Sanktuarium Góreckiego zajęli się przede wszystkim uaktywnieniem nabożeństw i odpustów Maryj­nych. „Posłaniec Świętej Rodziny", pismo dla rodzin kato­lickich wydawane w Górce przez Misjonarzy Świętej Ro­dziny, pisał we wrześniu 1925 roku: „Z dziewięciu odpu­stów odbywających się w Górce, najsłynniejszymi są odpu­sty w Zielone Świątki i Narodzenie Matki Bożej, na które liczni przybywają wierni z diecezji gnieźnieńskiej i po­znańskiej, liczniej jeszcze z diecezji chełmińskiej. I łączą się wtedy w pokornej modlitwie i polscy Kaszubi od Brus i Tucholi i Niemcy koszneidrzy od Chojnic i Krainiacy od Krojanki i Złotowa i Kujawiacy od Inowrocławia i Nadnoteccy od Ujścia i Piły i Pałuczanie od Szubina i Kcyni" (nr 9/1925). Misjonarze przygotowali zara­zem klasztor na otwarcie Małego Seminarium Du­chownego, w którym 16 października 1923 roku roz­poczęło naukę 30 alumnów. Później przeniesiono tu także studentów filozofii oraz drukarnię „Posłańca Świętej Rodziny", którego redaktorem od 1909 rok był ks. Kuczera. Nakład tego miesięcznika dla rodzin sięgał 30 tys. egzemplarzy. Drukarnia górecka jeszcze przed wojną wydała kilka książek ojca założyciela Jana Berthiera, tłumaczonych z języka francuskie­go. Były to: „Książka dla wszystkich", „Matka według Serca Bożego", „Dziewica chrześcijańska w szkole Świętych" oraz „Jakie jest moje powołanie?". Na łamach „Posłańca Świętej Rodziny" ukazał się bardzo treściwy szkic historyczny poświęcony Górce, nazywanej od momentu przybycia Misjonarzy Świętej Rodziny Górką Klasztorną. Ówczesną rzeczywistość w Górce autor opisał tymi sło­wami: „W tej Górce, gdzie od 80 lat oprócz odpustów panowała wielka cisza rozciągająca się nawet na okolice, w chwili objęcia jej przez Misjonarzy sytuacja nagle się zmieniła. Ojcowie stworzyli tzw. straż honorową koło Cudow­nego Obrazu Matki Boskiej Góreckiej. Jak każda królowa ziemska po­siada wielu paziów do swej obsługi, tak i w Górce 50-ciu młodych ludzi pochodzących ze wszystkich stron Rzeczypospolitej Polskiej, stara się chwalić Tę Królowę nieba i ziemi, i modlić się za tych wszystkich, którzy nie mają czasu być u tej dobrej Matki, i czczą Ją nie tylko słowami, ale i uczynkami. Przygotowują się ci młodzieńcy, żeby kiedyś nie tylko własnym sercem chwalić Maryję, ale jako kapłani misjonarze prowadzić całe zastępy do stóp Niebieskiej Pani, a nawet nieść Jej chwałę w dalekie kraje" (nr 10/1925). Tak więc Górka jaśniała blaskiem chwały Pani Góreckiej, która to spowodowała, że działały tu Wyższe i Niższe Semi­narium Duchowne, Nowicjat, wydawnictwo dzieł religijnych oraz aktywna ekipa rekolekcyjno-misyjna misjonarzy ludowych. Wszystkie te dzieła spowodowały, że jeszcze bardziej pogłębiło się życie religijne tych ziem, a co więcej nastąpiło ożywienie i rozszerzenie kultu maryjnego. Z tego miejsca Maryja wysyłała swych posłańców-misjonarzy do Brazylii, Argentyny i Teksasu. Do roku 1947 Górka Klasztorna była też siedzibą naczelnych władz Polskiej Prowincji Misjonarzy Świętej Rodziny. Gdy szeregi braci zakonnych zaczęły wzrastać, przeniesiono seminarium i no­wicjat do Kruszewa, a w Górce pozostał tylko nowicjat braci oraz personel techniczny drukarni wraz z administracją wydawnictwa i pro­pagandy dla kolportażu „Posłańca". W sumie było w Górce Klasztornej przeszło 40 braci zakonnych i kilku księży należących do Kurii Prowincjalnej i pracujących w redakcji i wydawnictwie. Przed wybuchem II wojny światowej nakład „Posłańca" dochodził do 50 tys. egzemplarzy miesięcznie.

SANKTUARIUM POD OKUPACJĄ HITLEROWSKĄ

Tak niestety bywa, że najszczęśliwsze dni pokrywa mrok nieszczęścia. Po raz kolejny ciężkie dni próby miały dosięgnąć tego świętego miejsca. Wczesnym rankiem 1 września 1939 roku wraz z pierwszymi wystrzała­mi z pancernika „Schleswig Holstein" rozpętała się II wojna światowa. Bardzo dokładnie ten czas opisuje ks. Zachariasz Kruża MSF w swojej książce „Swastyka nad Górką Klasztorną" i do niej odsyłamy wszystkich zainteresowanych. Poniżej podamy jedynie skrótowy opis tego okresu w dziejach Sanktuarium Góreckiego.

W niecały miesiąc po napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, Górka została zamieniona na obóz koncentracyjny dla Misjonarzy Świętej Ro­dziny i duchowieństwa diecezjalnego. W nocy z 11 na 12 listopada 1939 roku wywieziono więźniów góreckich do Paterka koło Nakła, gdzie ich w okrutny sposób zamordowano. Jednym z oprawców był komendant obozu Harry Schultz, pracujący przed wojną jako buchalter w łobżenickim młynie. Należał on do V kolumny hitlerowców w Polsce. Miał na sumieniu 180 morderstw Polaków i Żydów. Po wojnie został zdemasko­wany na Ziemiach Odzyskanych i skazany na karę śmierci w 1953 roku. Z więzionych w Górce misjonarzy zostało zamordowanych 5 księży z ks. Prowincjałem Piotrem Zawadą na czele oraz 25 braci zakonnych. Oprócz nich zginęło także przeszło 20 księży diecezjalnych, dwóch księży z innych zakonów i dwie siostry zakonne należące do Zgromadze­nia Służebniczek Niepokalanego Poczęcia N.M.P.. Kilka dni później zamieniono Górkę na obóz zagłady dla Polaków i Żydów. W bestialski sposób zamordowano tu Annę Jaworską, rozrywając ją żywcem. Roz­strzelano następnie wszystkich Polaków i Żydów (ok. 40 osób), których pochowano w klasztornym ogrodzie. W miejscu tym stoi dziś pomnik upamiętniający tę zbrodnię. Po wojnie ciała pomordowanych ekshumo­wano i przeniesiono na cmentarz w Łobżenicy. Po sromotnej klęsce Anglików pod Dunkierką w czerwcu 1940 roku utworzono w Górce Klasztornej obóz dla jeńców angielskich. Od jesieni 1943 roku do końca wojny Górka była obozem szkoleniowym dla hitlerowskich hufców pracy. Młodzież ta dość rozwydrzona, z którą nawet wychowawcy z tru­dem dawali sobie radę, wpadała do kościoła i demolowała obrazy i figury Świętych. W międzyczasie Polacy, którzy nie zostali wywiezieni do obozów pracy, przekradali się przez mury, aby ze studzienki zaczerpnąć cudownej wody, którą się wzajemnie dzielili. Z podziwem będą spoglą­dać przyszłe pokolenia na bohaterską akcję ratowania przez pana Boruc­kiego z Bydgoszczy najcenniejszych pamiątek sakralnych w Górce Kla­sztornej. Obraz Matki Bożej został również ukryty w Bydgoszczy.

Pierwsi księża powrócili do Górki na Wielkanoc 1945 roku. Ponieważ kościół i klasztor ogołocone były ze sprzętów sakralnych i domowych, swą posługę rozpoczęli od pracy w Złotowie, by w krótkim czasie, po zorganizowaniu niezbędnego sprzętu liturgicznego wrócić do Górki i tam nadal sprawować swoją służbę. Początkowo Msze święte i nabo­żeństwa były odprawiane, tak jak przed wiekami przy Studzience, a po­tem w uporządkowanym kościele. Tak jak miało to miejsce pod koniec XVI wieku, tak i teraz musiano oczyszczać to miejsce z nieczystości i brudów, którymi próbowali zniweczyć je potomkowie wyznawców wiary protestanckiej. I tym razem dzieło oczyszczenia powiodło się, bo z tymi, którzy tego dokonywali była Maryja.

KORONACJA OBRAZU

W czerwcu 1945 roku powraca do Górki Klasztornej obraz Matki Bożej Góreckiej. Na uroczyste poświęcenie odnowionej Studzienki zaproszono na główny odpust górecki w 1951 roku ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego, który odprawił sumę pontyfikalną i wygłosił kazanie do tysięcy pątników. Zaczęto teraz myśleć o rekon­strukcji obrazu Madonny Góreckiej, gdyż kopia ks. Raczkowskiego była tylko pro­wizoryczna. Dzieła tego podjął się profesor Jerzy Hoppen z Akademi Sztuk Pięknych w Toruniu. 15 marca 1954 roku profesor Leonard Torwirt udał się do Górki Klasztornej w celu rozmontowania obrazu i prze­wiezienia go do pracowni w Toruniu. Po zbadaniu obrazu w pracowni konserwatorskiej okazało się, że fragmenty postaci zostały częściowo rozłożone przez drobnoustroje i nie nadają się do rekonstrukcji. Wobec takiego stanu rzeczy profesor Hoppen odstąpił od zaleceń księży Misjo­narzy wykorzystania omówionych fragmentów i umieszczenia ich w nowo zawieszonym obrazie. 15 maja 1954 roku profesor Hoppen zakończył malowanie nowego obrazu Matki Bożej Góreckiej. Gdy arty­sta oddawał go do rąk księdza Prowincjała, wypowiedział słowa: „Włożyłem w to dzieło całe moje serce i moją duszę". Obraz urzekał pięknem i nastrajał do modlitwy. Poświęcenia obrazu dokonano w Zie­lone Świątki 1954 roku. Trwały już przygotowania do koronacji. Utwo­rzono Komisję Maryjną, która obradowała w Gliwicach i przygotowała odpowiedni materiał, na podstawie którego ks. Prowincjał Józef Piątyszek sporządził monografię o historii cudów i łask zdziałanych za przy­czyną Matki Boskiej Góreckiej. Wysłano ją następnie do Rzymu, gdzie na jej podstawie wydano dokument zezwalający na koronację obrazu Góreckiej Madonny koronami papieskimi. Koronacji tej dokonał osobi­ście Prymas Polski ks. kardynał Stefan Wyszyński dnia 6 czerwca 1965 roku. W całym tym przedsięwzięciu widoczny jest znak miłości Boga. Tak bowiem, jak Górka była pierwszym miejscem objawienia się Maryi w młodym Królestwie Polskim, tak i teraz ta koronacja miała być pierwszą koronacją obrazu Maryjnego na terenie Archidiecezji w ciągu jej tysiącletnich dziejów. Było to największe wydarzenie na Krajnie od momentu, gdy pasterz ujrzał na dębie postać Bogurodzicy. Owoc tej duchowej uroczystości ujął Prymas Wyszyński takimi słowami: „Ufaj­my, Coronata corda coronat" (Ukoronowana serca koronuje). Uroczy­stość koronacyjna zgromadziła w Górce kilkadziesiąt tysięcy wiernych.

SANKTUARIUM W OSTATNICH LATACH

W roku 1971 Górka Klasztorna stała się siedzibą parafii, do której przydzielono wioski: Wiktorówko, Rataje, Piesna i Walentynowo. Po gruntownym remoncie kościoła i przebudowie klasztoru w 1979 roku uroczyście obchodzono jubileusz 900-lecia objawienia się Matki Bożej w Górce. Uroczystą sumę odprawił Prymas Stefan Wyszyński, który w kazaniu podkreślił historyczne znaczenie Górki jako najstarszego San­ktuarium Maryjnego na terenie Archidiecezji i Polski. Prymas Tysiąclecia był bardzo przywiązany do Górki i chętnie tu przyjeżdżał. Podkreślał zawsze wielkie znaczenie ofiary tych, którzy tutaj ponieśli śmierć za wiarę i Ojczyznę. Nazywał ich „męczennikami górecki­mi". W czerwcu 1990 ro­ku uroczystościom 25-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Gó­reckiej przewodniczył ks. kard. Józef Glemp Prymas Polski.

Sanktuarium Góreckie jest dzisiaj miejscem, do którego co roku pielgrzy­muje kilkadziesiąt tysię­cy wiernych z całego kra­ju. Przyjeżdżają tu, aby wszystkie swoje troski i kłopoty przedstawić Madonnie Góreckiej ufa­jąc w Jej pomoc i obronę. Sanktuarium znane jest dzisiaj nie tylko z Cudownego Obrazu i Studzienki. Od kilkunastu lat rzesze pielgrzymów przybywają tu na Misterium Męki Pańskiej, Festiwal Piosenki Religijnej „Maria Carmen" oraz stanowe Dni Skupienia (między innymi dla rze­mieślników, strażaków, wojska polskiego, kombatantów) i Pielgrzym­kę Chórów. W Sanktuarium mieści się dzisiaj siedziba Referatu Powołań oraz Stowarzyszenia Matki Boskiej Patronki Dobrej Śmierci, zwanego Apostolstwem Dobrej Śmierci.

Coronata corda coronat - tzn. Ukoronowana serca koronuje. Oby Kró­lowa na Krajnie zdobyła jak najwięcej serc, które mogłaby ukoronować szczęściem doczesnym i wiecznym.

Matko Boża Górecka, Królowo Krajny, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.